Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1019.25 km (w terenie 130.00 km; 12.75%)
Czas w ruchu:50:25
Średnia prędkość:21.50 km/h
Maksymalna prędkość:63.20 km/h
Suma podjazdów:6605 m
Maks. tętno maksymalne:176 (92 %)
Maks. tętno średnie:152 (80 %)
Suma kalorii:19222 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:37.75 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 9.70km
  • Czas 00:26
  • VAVG 22.38km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka - dojazd na start

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral


  • DST 23.80km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 11.90km/h
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 147 ( 77%)
  • Kalorie 2043kcal
  • Podjazdy 880m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade Suzuki MTB Marathon - Głuszyca 2011

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 4

Początek dnia nie napawał optymizmem - kac mnie męczył od rańca, niech no ja dorwę tego, który wymyślił to chlanie przed najcięższym wyścigiem w sezonie ;P
Jako jedyny z ekipy zdecydowałem się na dojazd na biku ;) do Głuszycy (bo nie miałem już innego wyjścia hehe) a że z górki było, luzik, po drodze dogoniłem Mirka B. więc szybko zleciało, na pogaduchach.
Na stadionie spotykam Jacka (JPbike) tym razem w cywilu z aparatem w ręku (dzięki za fotki)



foto by JPbike

foto by JPbike


Pokręciłem się po stadionie i ustawka w blokach startowych, humory jak zwykle dopisywały. Odliczanie i start.



Początek asfaltem, przed pierwszym podjazdem zostaje w ogonie peletonu ale dzisiaj w perspektywie mam wiele godzin w siodle, nigdzie mi się nie spieszy a i "Pan Kac" nie daje o sobie zapomnieć ;) więc cierpliwie czekam aż mu się znudzi i trochę się zmęczy, po jakimś czasie zostawię go na jakimś podjeździe ;)



foto by JPbike


foto by JPbike

Zaczyna się pierwszy terenowy podjazd, koła od razu zalepiają się głuszycką błocko-gliną :/ zaczynają się "schody" w pewnym momencie muszę stanąć i wygrzebać błoto z bika bo nie da się jechać. Zaczynają się pierwsze chain sucki wyjechany napęd + błoto = gówniana jazda
Na pierwszych "zjazdach" kupa śmiechu ;) szybciej jest zbiegać niż zjeżdżać, rower waży z 20kg.
Jakoś udało się przebrnąć przez pierwsze przeszkody i trasa stała się przyjaźniejsza dla rowerów. Wszystko ładnie i pięknie ale zaciąganie łańcucha nie daje mi płynnie jechać, zatrzymuje się i polewam kasetę wodą z bidonu. Smaruje łańcuch Rohhlofem i jadę dalej, jest lepiej ale nadal z problemami, muszę bardzo uważać żeby za mocno nie deptać i nie zerwać łańcucha.
Po kolejnym podjeździe czuję że się zaczynam gotować, kolejny przymusowy postój, zdejmuje niepotrzebne ciuchy i chowam okulary. Przejechałem ledwo kilkanaście kilometrów a jestem w czarnej dupie, chłopaki już dawno z przodu, zacząłem się denerwować czy uda mi się dojechać do Grega i Wojtka.
Na szczęście kac odpadł definitywnie na 16km i zaczęło się całkiem przyjemnie jechać. Noga zaczęła kręcić, tętno w normie, można trochę przyspieszyć. Szutrowy podjazd ładnie wszedł i byłem optymistycznie nastawiony.

Dojechałem do bufetu, przywitałem się z ziomkami z PTR'a ale się nie zatrzymałem, dosyć już czasu zmarnowałem.

Kolejny podjazd, znów zaciąga łańcuch więc do wypłaszczenia daje z buta, wsiadam, redukcja o jedno oczko na kasecie i trach :/ ... łańcuch wisi, no to w końcu zerwałem, pomyślałem. Oglądam czy na spince nie gruchło ale okazuje się że problemem jest przerzutka, sprężyna w wózku. Niewiele się zastanawiając wracam na bufet licząc że może uda się coś skombinować przez chłopaków z PTR, niestety zanim się dokulałem to już ich nie było :(

Postałem chwilę na bufecie, zjadłem trochę arbuza i poprosiłem o wskazanie drogi na metę. Na moje szczęście byłem jakieś 3km od Głuszycy więc nie musiałem wiele szurać z buta.

Tak się skończyło moje rowerowanie tego dnia, pierwszy DNF - w sumie z mojej winy bo powinienem już dawno napęd i przerzutkę wymienić ... "jakoś objadę" o ten jeden raz za dużo :/


Jak dotarłem na metę...

foto by LigaMTB.pl

to stwierdziłem że trzeba tego dnf'a zgłosić...

foto by LigaMTB.pl

dziewczyny odesłały mnie do sędziów na mecie, mogłem zadzwonić ale i tak nie miałem nic lepszego do roboty

Korzystając z okazji przepłukałem bika na myjce, było dopiero paru zawodników z mini więc szybko poszło.

foto by Daniel Łazarek

tu już turlam się na metę

foto by Daniel Łazarek

a tu widać moją zdezelowaną przerzutkę

Po załatwieniu "formalności" przepakowałem zapasy żarcia i wypatrywałem moich "żółtków" żeby wspomóc trochę ekipę. Przy okazji na trochę kalorii załapali się Mirek i Zbychu.

Na bufecie przy stadionie lipa, mają tylko powerade i wodę, nic do jedzenia. Ale nie zrobili tego specjalnie, kolo z obsługi nerwowo dzwonił do kogoś z pytaniem kiedy dowiozą w końcu żarcie. Jedynie do czego bym się przyczepił to opieszałość obsługi, zero wsparcia dla zawodników z czuba :/ przynajmniej jak ja tam stałem, tak było. Można by stanąć kilka metrów bliżej trasy i zapodać kubek z piciem tym 20 zawodnikom dla których każda sekunda się liczy, reszta sobie sama poradzi ;P

Przepłukałem i napełniłem bidon, długo nie musiałem czekać jak podjechali Krzysiek i Artur. Krzychu złapał batona a Artura musiałem dogonić żeby żela przekazać, na szczęście było pod górkę więc się udało ale wiecie jak się biega w spd po asfalcie ;)

Zabrałem z bufetu butle z wodą i zaczaiłem się na Slecia, w miejscu czajany namierzył mnie miejscowy chlor więc po kilku minutach jałowej gadki musiałem się przetransportować w inne miejsce.

foto by SSandraa

Na szczęście Slec się pojawił na horyzoncie, przepłukałem mu napęd, zapodałem gutara i pożegnałem ... chociaż miał 20 minut straty do Artura i Krzyśka zdołał ją prawie całą zniwelować w końcówce, szacun!

Zadania wykonałem, wróciłem na stadion i czekałem na Bena żeby zabrać się na kwaterę. Przy myjce spotykam Wojtka który wygrał w M1 na mega, gratulacje!
Jak wróciliśmy na stadion spotykam Klosia, też zakończył swoją przygodę z wyścigiem tym razem nie ze swojej winy, poniekąd ;) Dla poprawienia humoru walnęliśmy po bronku. Ludzi już coraz więcej, kolejka do myjki gigantyczna, stania na 2h albo i lepiej...współczuję.
Osoz zaczął się kompletować ale dotarła do nas wiadomość że Marcin się rozwalił na zjeździe przed metę i będą go zwozić. Okazało się że ziom wyrżnął tak niefortunnie na kamolach że złamał sobie kichawkę :/ od razu dostał bana na rower od żony :)
Jest chłopak twardy więc szybko się z tego wyliże.

Znajome twarze pojawiają się na mecie a Grega nie widać, Basia zaczyna być nerwowa w obawie że też sobie coś zrobił. Na szczęście Wojtek nas trochę uspokaja i mówi że Greg złapał laczka. Po paru minutach ziom cały, choć z przygodami, dojeżdża do do mety. Ekipa w komplecie, można się zawijać na chatę.


K-Edge Anti-Chain Suck (ACS)
widział już ktoś u nas w sklepie takie cudo ? chętnie bym kupił na próbę.




tyle z tego wyszło :/

[edit]

i jeszcze jedno



start dystansu MEGA

pozdrawiam

  • DST 28.20km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 16.92km/h
  • HRmax 161 ( 84%)
  • HRavg 133 ( 70%)
  • Kalorie 1282kcal
  • Podjazdy 575m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Głuszyca - objazd kawałka trasy maratonu

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, z ziomami


  • DST 16.90km
  • Czas 00:58
  • VAVG 17.48km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 15.30km
  • Czas 01:05
  • VAVG 14.12km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 11.59km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.79km/h
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg + dłubanie przy bujaku - jutro testy, czy gro i buczy ;)

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 1

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 52.30km
  • Czas 02:07
  • VAVG 24.71km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPKiW

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 26.07.2011 | Komentarze 0



  • DST 11.36km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.42km/h
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


rozjazd - trenażejro 1h

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 0



  • DST 211.30km
  • Czas 09:02
  • VAVG 23.39km/h
  • VMAX 59.90km/h
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 139 ( 73%)
  • Kalorie 7483kcal
  • Podjazdy 2095m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mała wajcha z automatycznym wpisem

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 23.07.2011 | Komentarze 9

testuje Sports Trackera ale po 6h komórczak mi padł (ledwo udało się wysłać testowy pliczek, jak widać działa)

Na całą trasę potrzebowałbym dodatkową baterię :/

Ostatni trening przed maratonem w Głuszycy.

Wyjechałem dość późno bo o 9:30, prognozy były sprzyjające więc wykorzystałem dzionek w 100%.
Z racji tego, że w szosie brak "lekkich" biegów w a treningówce hample średnio działają, to wybrałem się na bujaku w konfiguracji startowej ;/

Dał mi dziad popalić na tej asfaltowej pętli, mogłem chociaż trochę więcej powietrza wtłoczyć do opon ;) a nie męczyć się na 2.5 bar'a, stwierdzam że opony speca captain 2.0 nie nadają się na asfalt ;P

Za Oświęcimiem udało mi się dodzwonić do Miulsia, który naprawia domek w Międzybrodziu, szybka ustawka na tamie w Porąbce.
Ziom miał rozładowaną komórę więc jak dotarłem na tamę to oczywiście Milusia nie było, wciągnąłem batonika i wjechałem na Hrobaczą, na górze przy schronisku nawet się nie zatrzymałem tylko zjechałem od razu w dół. Spróbowałem złapać go na chacie, okazało się że szukał mnie najpierw na Hrobaczej a potem na Żarze ;P troszkę brakło żeby się spotkać, moja wina! chwilkę pogadaliśmy, nasmarowałem łańcuch, przelałem piciu do camela i ruszyłem na Żar. Na szczycie zatrzymałem się na 10sek żeby pstryknąć fotę z komóry i dylałem na dół. Został tylko jeden podjazd na Kocierz, przed podjazdem dopada mnie mały kryzys ale szybko przechodzi.
Na podjeździe niemiła niespodzianka, rozkopali kawałem drogi, pierdolna dziura, jak ktoś na szosie chce tam myknąć to nie polecam ;)
Wtoczyłem się na górę, w komórze jedna kreska na baterii, w trakcie przesyłania pliku ze Sport Trackera, komórczak zdycha. Teraz nawet nie będę miał możliwości ściągnięcia wozu technicznego Kasi, z nadzieją że nic się nie wydarzy jadę w kierunku domku.

Już w Andrychowie jakiś pacan wyprzedał z naprzeciwka i musiałem pitnąć na chodnik, na szczęście dalej już było spokojnie.

Przed Oświęcimiem zatrzymuję się w sklepie na uzupełnienie płynów i małe co nie co, wciągam dwa banany i ochoczo ruszam w dalszą drogę.

w Mysłowicach ponownie tankuję camela i cało docieram do WPKiW.

Bardzo udany tening, pilnowałem cały czas tętna, wyszło idealnie, na koniec wkręcałem się na 160 więc dobrze rozłożone siły. Tego mi było trzeba! :) nogi gites ! mogę 8h w Głuszycy się bujać ;)



Na trasie spożyłem

3x 0.7l ;) jakiegoś dziwactwa 4move
4x batonik Corny (zapodawałem przed podjazdami)
1x pepsi pucha 0.33l - mówią że ma taki niepowtarzalny smak ;)
1x cola pucha 0.33l - nie wiem co mówią ale nieźle tarza ;P
2x 0.5l Gatorade - przynajmniej zimne było ;)
2x banan

Problemy

Pod koniec stopy paliły żywym ogniem :/ poluzowałem klamrę i rzepy i problem znikł.
Dupsko obtarłem :/ sudokremu nie zaaplikowałem przed, za to po, nie żałowałem białego, dupowego leku ;)
Bujak piskał i rzęził, zajechałem go :]


widoczek ze zjazdu z Hrobaczej


ten mnie woził dzisiaj
Kategoria >9h, góral


stat4u