Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:989.75 km (w terenie 537.00 km; 54.26%)
Czas w ruchu:52:25
Średnia prędkość:18.88 km/h
Suma podjazdów:15833 m
Maks. tętno maksymalne:179 (99 %)
Maks. tętno średnie:158 (87 %)
Suma kalorii:40657 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:43.03 km i 2h 16m
Więcej statystyk
  • DST 11.02km
  • Czas 00:35
  • VAVG 18.89km/h
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 10.95km
  • Czas 00:32
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Czwartek, 14 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 10.88km
  • Czas 00:34
  • VAVG 19.20km/h
  • Sprzęt zimówka
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 0

Kategoria home-job-home


  • DST 11.08km
  • Czas 00:32
  • VAVG 20.78km/h
  • Sprzęt "S"kładak drogowy
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 0

Kategoria home-job-home, szosa


  • DST 75.10km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:51
  • VAVG 12.84km/h
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 133 ( 73%)
  • Kalorie 5020kcal
  • Podjazdy 2667m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Trophy 2012 - etap 4 - Wielka Racza

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 31.12.2012 | Komentarze 2

z tego dnia niewiele pamiętam :(
Kolano napierdalało zdrowo, to pamiętam ;)
Pamiętam Wielką Raczę, jak mnie wolno przeżuwała i wypluła, ledwo żywego ;)
Poprzedni etap kosztował mnie jednak wiele zdrowia, teraz to dotkliwie czułem :(
Na szczycie Raczy byłem bliski utraty przytomności, zakręciło mi się w głowie tak że się wypierdzieliłem w krzaczory, na podjeździe ;P
Na zjazdach tyle razy glebiłem że straciłem rachubę, w amoku walczyłem o każdy kilometr trasy.

To była prawdziwa szkoła przetrwania i próba charakteru, potwierdziło się jedno,
jestem uparty jak osioł ;P

Udało się ukończyć tą imprezkę i nawet zrealizować plan (top100)





Racza zdobyta ...


teraz tylko w dół


taki poziom zadowolenia osiąga się na mecie, czwartego dnia, tej zacnej imprezy ;P

na tym etapie
open 106 | 43 M3

w całości
open 87/302 | 37/142 M3 20h:21m:39s


ps. zdążyłem przed północą :D ... Do siego roku !!!

  • DST 67.80km
  • Teren 62.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 14.63km/h
  • HRmax 160 ( 88%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 4060kcal
  • Podjazdy 2199m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Trophy 2012 - etap 3 - Rysianka

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 31.12.2012 | Komentarze 4

dzisiaj mieliśmy poznać "smak" prawdziwego Trophy ...

edit 2012.12.31
tu pamiętam więcej bo bolało ;P
To było w okolicach 9km, zjazd, stromy asfalt, zakręt lewo-prawo ...
Jechałem na końcu grupki, rozkojarzony czy wyluzowany? w każdym razie źle oceniłem istniejące warunki a na wyścigu za takie błędy płaci się krwią.
Pamiętam ten moment dokładnie więc bardzo obrazowo go opiszę
JEB!!! DUP!!! CIUL!!! ;P
W lewym zakręcie udało się driftem zmieścić ale prawy przyciąłem, brakło do wybronienia jakieś 20cm ... wykopyrtło mnie, przez kierownik, bezpośrednio na asfalt :/
Jak to w takich sytuacjach bywa, zerwałem się z zola w ułamku sekundy, żeby nie zostać staranowany przez kolejnych zawodników. Wziąłem się za ocenianie strat, nie wyglądało to za ciekawie, w głowie natychmiast czarna myśl "to koniec dla mnie Trophy"
Kierownica wykrzywiona, przednie koło pokrzywione, lewa manetka rozwalona, w kolanie spora dziura.
Co robić ???
Jak to co? naprawić co się da i naginać ! ;P
Kiere naprostowałem, łatwa sprawa, z kołem niewiele mogłem zrobić, powyginałem na wszystkie strony, trzymało się kupy ;) ale kredyt zaufania pozostał na asfalcie i podejrzliwie później je obserwowałem, czy nie będzie chciało pojechać gdzieś na zjeździe, beze mnie.
Manetka zadziałała, ale tylko raz i tylko w dół, zostałem tylko z młynkiem a do pokonania 60km ! to może być dłuuuugi dzień ;)
Z mocno krwawiącym kolanem niewiele mogłem zrobić, rzepka napierdalała po całości, pozostała nadzieja, że krwi mi wystarczy do mety ;)
No to w drogę :) byle do bufetu, może da się coś podratować.
Zjazd na młynku był ... męczący ;) kolejni zawodnicy mnie wyprzedzają, walka o wynik poszła w zapomnienie, pozostała heroiczna walka o pozostanie w wyścigu.

Po kilku kilometrach spotkałem Grzegorza z Pawłem,


tutaj mina mówi wszystko :P

pytam Grzegorza czy na bufecie będą Czescy magicy-serwismeni ;) odparł że będą ... ale dopiero na drugim :] hehehehe
Streściłem moją sytuację



chłopaki na gibko znaleźli rozwiązanie, trzeba zrobić z przodu środek, będzie ciężej ale szybciej, chyba wcześniej rypnąłem się porządnie w baniak bo jakoś na to nie wpadłem :/
Kilka minut i zrobione, serdecznie podziękowałem za pomoc i znów cieszyłem się jazdą, nawet kolano jakoś mniej bolało.
No i się zaczęło wyprzedzanie, profil okazał się dość łaskawy dla mojej sytuacji, ale kilka stromych podjazdów na przełożeniu 32x34 mocno dało mi popalić, piszczele aż trzeszczały, byłem w szoku że daję radę takie rzeczy podjechać :) qwa, muszę przyznać że trafiłem z formą na te Trophy! ;]

Pamiętam fajny zjazd po polu gdzie w 3/4 górki tak mi się bujak oblepił błotem że zatrzymałem się bez hamulców, trochę czasu zajęło mi odblokowanie maszyny do dalszej jazdy.


tu trochę czerwonego widać na lewej nodze ;)

Dojechałem do ziomka z teamu, trafił się asfaltowy fragment i załamanie pogody, lunęło jak z cebra, przynajmniej ładnie obmyło bika i zabłocone kolano ;)
Kolejny podjazd zrobiliśmy wspólnie z Tomkiem, marząc o kebabie ;)
Na ostatniej górce, w końcówce brakło mi już sił, dogoniło nas paru zawodników, Tomek zabrał się z nimi a ja walczyłem żeby dojechać w całości, nawet się udało, nawet wiele do ziomka nie straciłem.

Po dotarciu na metę, zawijami się ekspresowo na chatę po piździ strasznie.

Biorę kąpiel, czyszczę rany i śmigam w okolice biura zawodów, naprawić koło i kolano ... z kołem poszło łatwo, za dyszkę, magik zrobił, nówkę sztukę, nie śmiganą.
Po oględzinach, sanitariusze zgodnie stwierdzili że trzeba szyć, no dobra, jak trza to trza ;) ale jak zszyją to nie będę mógł dalej jechać bo szwy puszczą ... jak to nie jechać ?! przecież Racza czeka .... no to poprosiłem o oczyszczenie rany i założenie steri-stripów, miałem swoje, full profeska ;)
Z wieczora Piter pomógł mi wymienić manetkę i wyregulować przerzutkę ... byłem gotowy na zmierzenie się z najcięższym etapem, tegorocznego Trophy ...



open 118 | 48 M3

  • DST 77.90km
  • Teren 75.00km
  • Czas 05:14
  • VAVG 14.89km/h
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 146 ( 81%)
  • Kalorie 5131kcal
  • Podjazdy 2403m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Trophy 2012 - etap 2 - Javorovy

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 1

Fajny, ciekawy etap, początek spokojny 10 km przez miasto bez ścigania ... baaa tak miało być, ale takiej nerwówki to dawno nie przeżyłem ... kolesie wyprzedzali po chodnikach, jakby to było xc i za chwilę będzie wjazd w wąski singiel, ktoś wyłożył mi się przed kołem na asfalcie ... miałem ochotę go przejechać ale zeit'y red'y nie pozwoliły ;)

Przy wjeździe w teren zaczyna się prawdziwa jazda, po chwili widzę Slecia jak kopie w tylną przerzutkę ... pech qwa !

Słonko świeci, zaczynają się strome ścianki które jeden z niewielu robię z buta ;) nic nie poradzę, w takich sytuacjach wolę dreptać niż sapać ... no dobra miętki jestem :P

Przyjemnie się jedzie, znajduję "swoją" grupkę z którą dojeżdżam do Javorovego zjazdu, na agrafki wjeżdżam jako trzeci z grupki, koledzy przed kołem widać że znają trasę bo bez zastanawiania śmigają w ciasne zakręty, trzymam się blisko, jeden kolo wykłada się na glebie, udaje się wyprzedzić obu, zostaję sam i już nie jest tak wesoło ;) na kilku agrafkach schodzę z bika ale i tak dużo ujechałem, jak na swoje możliwości :P



Bufet, nalałem wody do camela, resztę miałem ... łączka i singiel w górę...z buta oczywiście, widzę koszul OSOZ'u ... Tomasz miga w oddali, gonię ale zaczynam widzieć na żółto, więc po "schodkach" zatrzymuje się na siku i przy okazji smaruję łańcuch ... smarem! ;P

Lżejszy, z cichym napędem jadę pod Ostre, mijam Tomka i zyskuję małą przewagę przed zjazdem, nie jest łatwo, dojeżdżam grupkę zawodników z Justyną F. schodzimy z pionowej ścianki, można napisać że skróciliśmy trasę :P

Końcówka zjazdu, fantazja mnie ponosi na kamolach i dla opamiętania dostaję rykoszeta z kamola w blat ... po odgłosie od razu wiedziałem że sprzęt ucierpiał



nie myliłem się :/ po wyjeździe na asfalt nie da się jechać, łańcuch skacze i się blokuję. Na moje szczęście trafiam na bufet, tak jak przeczuwałem - problem z blatem, tarcza mocno bije na boki, jeden ząb skrzywiony do środka. Kibice na bufecie od razu proponują pomoc (thx) na szczęście ktoś ma kleszcze, próbujemy prostować alu ale każdy wie jak będzie...ząbek wyrwany, robię szybki test, działa !!! qwa !!! jadymy ;) ... dziękuję za pomoc i pomykam dalej.

Kolejny długi, łatwy podjazd, wkręcam muła i powolutku wyprzedzam kilku zawodników.

Spotykam Krzysia z teamu, jestem zdziwiony bo nie pamiętam żeby mnie wcześniej wyprzedzał, okazało się że pękła mu rama i zjeżdża do mety...katastrofa, dwa teamowe dnf'y na jednym etapie :(

W końcówce dojeżdżam Mateusza M. wczoraj miał problemy żołądkowe, dzisiaj urywa hak przerzutki, spiął na singla i pomyka, chwilę gadamy, widać że mu noga podaje bo z łatwością na tym "singlu" mi odjeżdża...no ale Mateusz to nie moja liga ;) jeszcze !!! ;P

Dojeżdżam na ostatni asfalt, przed metą, z dwoma zawodnikami, okazało się że to był Czech i Słowak, coś tam gaworzyli po swojemu, stwierdziłem że nie będę wystawiał im koła na kresce choć mocno korciło ;)

Na mecie niespodzianka, Kasia przyjechała do mnie :] nie musiałem dymać do Istebnej na biku, wlałem w siebie 1.5l wody i furaczem podjechałem pod domek.

Zrobiłem regenera i oczekiwałem na resztę ekipy...zjechali prawie wszyscy, brakowało Rafała, zacząłem dzwonić na jego telefon ... tylko skrzynka się włączała ... godziny mijały a Rafała nadal nie było, zaczęło być nieciekawie, dzwonienie bezskuteczne, Piotr oddzwania żebym odpuścił bo telefon jest w domku :( Próbujemy skontaktować się z GG, może się czegoś dowiemy, kicha, nie odbiera ... Piotr zawija się do Targanic, przejeżdżając jeszcze przez start/metę w poszukiwaniu zguby ... na szczęście odnajduje Rafała.

Jak go zobaczyłem, to się wystraszyłem ;) był straszliwie wyczerpany, spędził ponad 9h na trasie, pomimo problemów zdrowotnych nie zrezygnował, szacun ziom!

Zastanawiamy się z Piotrem co z tego wyniknie, osobiście nie wierzyłem że Rafał się z tego podniesie :( na szczęście się myliłem, ziomal zregenerował się błyskawicznie i stanął na starcie kolejnego etapu :] ten to ma zdrowie :]

miejsce 78 z czasem 05:22:32

tak pikałem


  • DST 65.20km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 17.16km/h
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 155 ( 86%)
  • Kalorie 4142kcal
  • Podjazdy 1994m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Trophy 2012 - etap 1 - Skrzyczne

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 3

W tym roku Sleć zafundował nam dodatkowego motywatora i startujemy wspólnie w kategorii mix z Eweliną Ortyl - utytułowaną zawodniczką drużyny MURAPOL TWOMARK SPECIALIZED pod nazwą TWOMARK SCS OSOZ MIX TEAM

Start sezonu, przyjechaliśmy powalczyć więc ustawiamy się w pierwszej linii sektora, wiem że początkowe tempo może mnie mocno zagotować ale chcę spróbować utrzymać koło tym zdecydowanie lepszym ode mnie, poza tym jestem ciekaw w które miejsce "spłynę" do peletonu.

Start zgodnie z przewidywaniem jest dla mnie za szybki i decyduję jednak kontrolować wysiłek ;)

Szybko znalazłem miejsce w peletonie i jechałem swoje.

Do pierwszego bufetu dojeżdżamy wspólnie z Piotrem i Krzychem, Sleć się zatrzymuje bo ma problemy sprzętowe, Krzych tankuje a ja jadę dalej.



Trasa bez większych niespodzianek, łatwa technicznie w kilkoma ciekawymi fragmentami, zdecydowanie zbyt dużo asfaltu - ten na Skrzyczne to mnie trochę załamał, żal mi tego miejsca, dlaczego nie mogła zostać szutrówka ?


humor jednak ciągle dopisywał ;)





i taki zadowolony dojechałem sobie do mety ;)

zająłem 69 miejsce z czasem 03:48:04

a tak pikałem


ps. naprawdę niewiele się działo na tym etapie ;P

  • DST 14.30km
  • Czas 00:45
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg + po sklepach

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 10.76km
  • Czas 00:34
  • VAVG 18.99km/h
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


stat4u