Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 23.80km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 11.90km/h
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 147 ( 77%)
  • Kalorie 2043kcal
  • Podjazdy 880m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade Suzuki MTB Marathon - Głuszyca 2011

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 4

Początek dnia nie napawał optymizmem - kac mnie męczył od rańca, niech no ja dorwę tego, który wymyślił to chlanie przed najcięższym wyścigiem w sezonie ;P
Jako jedyny z ekipy zdecydowałem się na dojazd na biku ;) do Głuszycy (bo nie miałem już innego wyjścia hehe) a że z górki było, luzik, po drodze dogoniłem Mirka B. więc szybko zleciało, na pogaduchach.
Na stadionie spotykam Jacka (JPbike) tym razem w cywilu z aparatem w ręku (dzięki za fotki)



foto by JPbike

foto by JPbike


Pokręciłem się po stadionie i ustawka w blokach startowych, humory jak zwykle dopisywały. Odliczanie i start.



Początek asfaltem, przed pierwszym podjazdem zostaje w ogonie peletonu ale dzisiaj w perspektywie mam wiele godzin w siodle, nigdzie mi się nie spieszy a i "Pan Kac" nie daje o sobie zapomnieć ;) więc cierpliwie czekam aż mu się znudzi i trochę się zmęczy, po jakimś czasie zostawię go na jakimś podjeździe ;)



foto by JPbike


foto by JPbike

Zaczyna się pierwszy terenowy podjazd, koła od razu zalepiają się głuszycką błocko-gliną :/ zaczynają się "schody" w pewnym momencie muszę stanąć i wygrzebać błoto z bika bo nie da się jechać. Zaczynają się pierwsze chain sucki wyjechany napęd + błoto = gówniana jazda
Na pierwszych "zjazdach" kupa śmiechu ;) szybciej jest zbiegać niż zjeżdżać, rower waży z 20kg.
Jakoś udało się przebrnąć przez pierwsze przeszkody i trasa stała się przyjaźniejsza dla rowerów. Wszystko ładnie i pięknie ale zaciąganie łańcucha nie daje mi płynnie jechać, zatrzymuje się i polewam kasetę wodą z bidonu. Smaruje łańcuch Rohhlofem i jadę dalej, jest lepiej ale nadal z problemami, muszę bardzo uważać żeby za mocno nie deptać i nie zerwać łańcucha.
Po kolejnym podjeździe czuję że się zaczynam gotować, kolejny przymusowy postój, zdejmuje niepotrzebne ciuchy i chowam okulary. Przejechałem ledwo kilkanaście kilometrów a jestem w czarnej dupie, chłopaki już dawno z przodu, zacząłem się denerwować czy uda mi się dojechać do Grega i Wojtka.
Na szczęście kac odpadł definitywnie na 16km i zaczęło się całkiem przyjemnie jechać. Noga zaczęła kręcić, tętno w normie, można trochę przyspieszyć. Szutrowy podjazd ładnie wszedł i byłem optymistycznie nastawiony.

Dojechałem do bufetu, przywitałem się z ziomkami z PTR'a ale się nie zatrzymałem, dosyć już czasu zmarnowałem.

Kolejny podjazd, znów zaciąga łańcuch więc do wypłaszczenia daje z buta, wsiadam, redukcja o jedno oczko na kasecie i trach :/ ... łańcuch wisi, no to w końcu zerwałem, pomyślałem. Oglądam czy na spince nie gruchło ale okazuje się że problemem jest przerzutka, sprężyna w wózku. Niewiele się zastanawiając wracam na bufet licząc że może uda się coś skombinować przez chłopaków z PTR, niestety zanim się dokulałem to już ich nie było :(

Postałem chwilę na bufecie, zjadłem trochę arbuza i poprosiłem o wskazanie drogi na metę. Na moje szczęście byłem jakieś 3km od Głuszycy więc nie musiałem wiele szurać z buta.

Tak się skończyło moje rowerowanie tego dnia, pierwszy DNF - w sumie z mojej winy bo powinienem już dawno napęd i przerzutkę wymienić ... "jakoś objadę" o ten jeden raz za dużo :/


Jak dotarłem na metę...

foto by LigaMTB.pl

to stwierdziłem że trzeba tego dnf'a zgłosić...

foto by LigaMTB.pl

dziewczyny odesłały mnie do sędziów na mecie, mogłem zadzwonić ale i tak nie miałem nic lepszego do roboty

Korzystając z okazji przepłukałem bika na myjce, było dopiero paru zawodników z mini więc szybko poszło.

foto by Daniel Łazarek

tu już turlam się na metę

foto by Daniel Łazarek

a tu widać moją zdezelowaną przerzutkę

Po załatwieniu "formalności" przepakowałem zapasy żarcia i wypatrywałem moich "żółtków" żeby wspomóc trochę ekipę. Przy okazji na trochę kalorii załapali się Mirek i Zbychu.

Na bufecie przy stadionie lipa, mają tylko powerade i wodę, nic do jedzenia. Ale nie zrobili tego specjalnie, kolo z obsługi nerwowo dzwonił do kogoś z pytaniem kiedy dowiozą w końcu żarcie. Jedynie do czego bym się przyczepił to opieszałość obsługi, zero wsparcia dla zawodników z czuba :/ przynajmniej jak ja tam stałem, tak było. Można by stanąć kilka metrów bliżej trasy i zapodać kubek z piciem tym 20 zawodnikom dla których każda sekunda się liczy, reszta sobie sama poradzi ;P

Przepłukałem i napełniłem bidon, długo nie musiałem czekać jak podjechali Krzysiek i Artur. Krzychu złapał batona a Artura musiałem dogonić żeby żela przekazać, na szczęście było pod górkę więc się udało ale wiecie jak się biega w spd po asfalcie ;)

Zabrałem z bufetu butle z wodą i zaczaiłem się na Slecia, w miejscu czajany namierzył mnie miejscowy chlor więc po kilku minutach jałowej gadki musiałem się przetransportować w inne miejsce.

foto by SSandraa

Na szczęście Slec się pojawił na horyzoncie, przepłukałem mu napęd, zapodałem gutara i pożegnałem ... chociaż miał 20 minut straty do Artura i Krzyśka zdołał ją prawie całą zniwelować w końcówce, szacun!

Zadania wykonałem, wróciłem na stadion i czekałem na Bena żeby zabrać się na kwaterę. Przy myjce spotykam Wojtka który wygrał w M1 na mega, gratulacje!
Jak wróciliśmy na stadion spotykam Klosia, też zakończył swoją przygodę z wyścigiem tym razem nie ze swojej winy, poniekąd ;) Dla poprawienia humoru walnęliśmy po bronku. Ludzi już coraz więcej, kolejka do myjki gigantyczna, stania na 2h albo i lepiej...współczuję.
Osoz zaczął się kompletować ale dotarła do nas wiadomość że Marcin się rozwalił na zjeździe przed metę i będą go zwozić. Okazało się że ziom wyrżnął tak niefortunnie na kamolach że złamał sobie kichawkę :/ od razu dostał bana na rower od żony :)
Jest chłopak twardy więc szybko się z tego wyliże.

Znajome twarze pojawiają się na mecie a Grega nie widać, Basia zaczyna być nerwowa w obawie że też sobie coś zrobił. Na szczęście Wojtek nas trochę uspokaja i mówi że Greg złapał laczka. Po paru minutach ziom cały, choć z przygodami, dojeżdża do do mety. Ekipa w komplecie, można się zawijać na chatę.


K-Edge Anti-Chain Suck (ACS)
widział już ktoś u nas w sklepie takie cudo ? chętnie bym kupił na próbę.




tyle z tego wyszło :/

[edit]

i jeszcze jedno



start dystansu MEGA

pozdrawiam


Komentarze
JPbike
| 09:23 czwartek, 4 sierpnia 2011 | linkuj Również potwierdzę - relacja tak fajna że DNF schodzi na dalszy plan :)
AdAmUsO
| 09:15 czwartek, 4 sierpnia 2011 | linkuj czarnaMAMBA mam nadzieję że nie będę musiał więcej takich "ciekawych" wpisów tworzyć z zawodów w których uczestniczę ;)

marusia patent mi znany i byłem przygotowany do jego realizacji (taśmę i zipy miałem, patyka bym wystrugał ;) ) ale nie do zrealizowania w Głuszycy żeby ukończyć wyścig (w miejscu awarii pozostało do mety 60km) i z takim limitem jaki GG zapodał na rozjeździe, nawet na sprawnych rowerach kilku osobą nie udało się załapać na drugą pętle ... gdyby było sucho i bez limitu to pewnie dylałbym na stadion po nową przerzutkę i wróciłbym na miejsce żeby kontynuować jazdę, tak łatwo to ja się nie poddaje ;) ... w warunkach jakie były na trasie mój wysiłek poszedłby na marne bo nawet ze sprawną przerzutką ale z zaciągającym łańcuchem prawdopodobnie nie zmieściłbym się w limicie czasu na rozjeździe :( a że pech chodzi stadami, to pewnie coś jeszcze by się w biku, po drodze, wysrało...
Była szansa na kontynuację jazdy ... liczyłem że PTR mnie poratuje (mieli samochód więc dowiezienie przerzutki to byłby moment) niestety zebrali się z bufetu chwilę przed tym jak do nie go dotarłem :/
marusia
| 00:01 czwartek, 4 sierpnia 2011 | linkuj Mogłeś spróbować skrócić łańcuch i zrobić singla. Ja tak kiedyś dojechałem do mety na BM w Zdzieszowicach. Żeby keta nie spadała na mniejsze koronki -można też dodać taki patent :P .Patyki i taśmy dostępne są na trasie każdego ścigu ;)

Mimo, że bez happy endu -to fajnie się czytało tę relację.

Pozdrower.
MAMBA
| 20:53 środa, 3 sierpnia 2011 | linkuj DNF - mały pech, ale wreszcie o czymś ciekawym można poczytać :)
A nie, że najpierw podjazdy, potem zjazdy i meta.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wczyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u