Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 78.40km
  • Teren 75.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 16.16km/h
  • Kalorie 4429kcal
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade Garmin MTB Marathon - Złoty Stok 2012

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 6

czyli jazda na jeden pitstop...

Pogoda zapowiadała się deszczowa ale na miejscu okazuję się że pięknie świeci słonko. Założyłem już do bujaka opony Speca-Captain control tym razem w rozmiarze 2.2 docelowo pod Trophy, nie będę kombinował z przekładkami i babraniem się w mleku. Jeszcze nie jeździłem na tak szerokich kapciach, wrażenia bardzo pozytywne :)
Docieramy do Złotego Stoku dość późno co powoduje dodatkowy, przedstartowy, stresik. Skończyło się na tym że zacząłem się przebierać na 15 minut przed startem, na rozgrzewkę nie było szans ... na miejsce w sektorze, szanse były znikome.
Gdy ja się przebieram, Olo pomaga mi rozpakować żele z zatyczek, chowam koksy do kieszonek i jestem gotowy do boju, 10 minut do startu, nie ma źle ;)

Próbuję dostać się na start skrótem przez parking...schody, nie znam drogi, Greg też nie, decydujemy się na okrężną drogę, czas ucieka.

Jedziemy parę minut, nerwowo spoglądam na zegarek ... jednak zdążymy :]

Wjeżdżamy od tylca, zastanawiam się czy sektory jeszcze otwarte, chwila zawachania i słyszę jak Marek przez mikrofon prosi obsługę o zamknięcie sektorów...after birds ;)

Tutaj też jest fajnie, jest Greg, jest Bresiu, jest Bartek ... stoimy w drugim rzędzie ... od tyłu, na starcie niewiele ponad 160 osób, nie będzie źle, martwił mnie tylko troszkę początkowy fragment z kamieniami, że się zrobi buła i będzie głupia strata czasowa już na początku.

Na szybko obmyślam strategię na wyścig, skoro zaczynam z tyłu peletonu to nie ma sensu się szarpać od początku, w końcu to Giga, decyzja - nie przekraczać progu RCP.

Odliczanie końcowe i ruszamy, trzymam się Grega ale po chwili ziomkowi zaplątuje się jakiś badyl i musi stanąć. Jedziemy spokojnie, charty z przodu, tutaj nikt nerwowo nie wyprzedza, sznureczek się ustawia, każdy znajduje swoje miejsce i wdrapujemy się powolutku na pierwszy, długi podjazd.

Po chwili widzę przy trasie Wojtka M. jak grzebie przy łańcuchu, nie dziwie się że jest wkurwiony, kto by nie był, zonk po 2km ścigania...taki sport.

Powolutku przesuwam się do przodu, pilnując tętna, kadencja trochę nisko ale na to nic nie poradzę, nie będę jechał tego z młynka ;)

Coraz więcej znajomych się pojawia, witamy się ale żadnej gaduły nie spotykam, każdy oszczędza oddech.

Zaczyna szwankować mi pulsak, ostatnio wymieniałem w pasku baterię i spierdoliłem sprawę, mam nauczkę żeby nie poprawiać niczego po chińczykach bo żeby działać poprawnie, musi być spitolone ;P (naprostowałem tylko troszkę blaszkę bo była krzywa ;) a tak krzywa miała być) ... plan zaczął się sypać.
Nerwowo poprawiałem pasek licząc że go źle ułożyłem, zresetowałem pulasaka ... nadal dupa zbita ... a na windowsa zawsze działa ;P

Pogodziłem się z tym faktem i jechałem sobie dalej z tętnem 226 ;) ... widać, jest forma !!! ;P

Doganiam zawodnika z zaprzyjaźnionego Goggle Pro Active Eyewear :) nie rozpoznaję ale na pewno ktoś z BS :) zagaduję o Klosia... słyszę w odpowiedzi "Klosiu twierdzi że nie ma formy ale pewnie już go dzisiaj nie zobaczymy" ... przyznaję koledze rację :) ... ktoś mnie pogania "dajesz Adam" nie rozpoznaję i przez zaskoczenie nie odpowiadam...przyznać się bez bicia, kto to był ?!

Podjazd ma się ku końcowi więc szykuję sobie trochę miejsca przed pierwszym zjazdem, z tyłu luźno z przodu odpuszczam trochę zawodnika z przodu ... opony lepią się do zola, kontrola jest, udaje się zjechać choć miałem trochę obaw o "czucie" roweru po tak długiej przerwie w jeżdżeniu po górach. Widać że w parku i na trenażerze też się da zrobić technikę ;P

Pierwsze koty za płoty, walcujemy dalej, po kolejnym zjeździe widzę Jarka i Jacka, mają jakiś problem techniczny, pytam czy potrzebują pomocy ale Jarek woła żebym śmigał bo dadzą sobie radę. Jacek to doskonały mechanik więc jestem spokojny i jadę dalej. Doganiam kolejne osoby, po przejeździe przez pierwszy pomiar czasu, zawodnik przede mną pyta, które miejsce ? Vena odpowiada że 90 któreś ... chwila konsternacji, ile wystartowało ludzi ?? ... nie jest dobrze ;)

Na pierwszym bufecie mijam sporą grupkę zawodników, nie zatrzymuje się bo bak jeszcze pełny. Na krętym podjeździe widzę Mariusza, kiwam do niego ale chyba mnie nie widział...kawałek zjazdu i skręt w singiel, jestem tuż za Justyną Frączek i za Klosiem, jest wąsko więc jedziemy spokojnie w sznurku. Wyjeżdżamy na szeroki szuter, tutaj witam się z Klosiem i doganiam Maniusia z PTR ... ładnie jedzie ale na podjeździe odjeżdżam, na zjeździe Maniek mnie dogania ... i tak kilka razy ;)

Robi się trochę nudno, łatwo technicznie, pustawo ... pilnuję ciągle picia i jedzenia, średnio co 30 minut wrzucam coś na ruszt... NADEJSZŁA pora na mordoklejka z Nutrenda, no i mnie pokarało ... wyszarpał mi plombę z zęba o_O ;) co za dziadostwo.

Doganiam Ulę z PTU Eclipse BikeTires.pl ... no to nie jest źle, nie miała dla mnie litości w zeszłym sezonie i za każdym razem mnie objeżdżała ... ma silną nogę dziewczyna! wyprzedzam ją na początku technicznego podjazdu bo wybrała złą drogę przejazdu ale robi się stromo i tempo siada ... młynkujemy, wkurwiam się jak jadę tak wolno że z buta będzie szybciej, zsiadam żeby oszczędzić trochę łydki. Tracę kilka pozycji ale po dotarciu na górkę szybko odrabiam stratę, nie było to głupie, trochę sił zaoszczędziłem w ten sposób.

Kolejny nudny szutrowy podjazd, tutaj kiepsko mi poszło ... grupka, w tym Ula odjechali mi na kilkaset metrów. Długie, łatwe podjazdy nigdy nie były moją mocną stroną, trzeba nad tym popracować.

Trzeci bufet, tym razem nie mam wyjścia, camel wyschnął a w bidonie też widać dno. Tankuję wodę do plecaka i powera do bidonu, zjadam kilka kawałków pomarańczy i garść moreli, zaraz przypomniał mi się Slecik i jego "przygoda" z morelami ... zaryzykowałem ;)

Żar leje się z nieba, zaczyna się dołująca łączka która nie ma końca ;) doganiam Krzycha z teamu, skarży się na kurcze i wali z buta, mam ochotę zrobić to samo ale walczę bo widzę Ulę i nie tracę dystansu. Każdy podjazd kiedyś się kończy, nawet kurewska łączka...jak zaczęło się technicznie to zaczęło mi się lepiej jechać i złapałem koło Uli. Czaiłem się aż do zjazdu z Borówkowej, przed wjazdem wyprzedzam i pierwszy wjeżdżam w singiel. Jedzie się dobrze, aż do momentu kawałka z kamolami gdzie się blokuję na chwilkę, spinam za mocno udo i łapie mnie pierwszy kurcz. Jestem zdziwiony że tak późno ;P

Szybko przechodzi więc jadę dalej, pojawiają się zawodnicy z dystansu mega, blokuje się za kimś ale nie ma miejsca na wyprzedzanie, nawet nie próbuję świrować z jakąś nerwową gadką o jakieś wolnej drodze bo miszczu dh qwa jedzie ;P każdy ma prawo do frajdy ze zjazdu a że trochę wolniej niż inni ... te kilkanaście sekund nie zrobi mi różnicy.

Ostatni bufet, mijam ... podjazd, robi się stromo, pamiętam z opisu że będzie ostra sztajfa ... chyba na tą myśl złapały mnie kurcze w obu nogach ... "nie teraz kurwa !!!" się wydobyło z paszczy ... chyba nikt nie słyszał ;P Zrzuci z bika? czy nie zrzuci? nie ściepło ale bolało. Doganiam Lucynę, Maćka i Sławka, błagam o magnez ;) bezskutecznie. Kawałek jadę, kawałek prowadzę ... na najbardziej stromym kawałku już nie daję rady i butuję ... nie zasłużę na bro od GG w Wałbrzychu :/ ... trudno.

Końcowy zjazd do mety, kicamy przez obalony pień i walcujemy w dół, jedziemy w 4, patrze po naklejkach ...czerwono.
Naciskam mocniej po pedałach, blat z przodu ale z tyłu na 16 zębów żeby kurcz nie poprawił ... kadencja ze 110 ale udaje się zyskać kilka metrów...3km do mety, prawie prostuje zakręt ale udaje się wyprowadzić po krawędzi ... 1km do mety, trudności na trasie, jakiś zawodnik blokuje mi drogę przejazdu, nerwowe szukanie klamki hamulcowej ale udaje się minąć na pełnej prędkości, tracę siły trochę zwalniam i nerwowo oglądam się za siebie licząc że mam na kole całą trójkę ... zdziwiłem się jak zobaczyłem pustkę ... spokojnie obrabiam szykanę i wjeżdżam szczęśliwy na metę.



04:50:32 - tyle zajęło mi przejechanie tej trasy
miejsca to 57 open i 25 w M3


mój wypasiony wykres z polara ;P


Komentarze
adamuso | 19:15 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj thx all :)

Klosiu, ja tak szybko jechałem? czy Ty tak wolno? ;) nie ma co przeliczać przed startem, cza orać na treningach i musi być lepiej :)

Josip, tak myślałem że to Ty ;) teraz już będę pamiętał i rozpoznawał ... do zoba na trasie :)

Mamba, no mała obsuwa była, jak pewnie zauważyłaś recka też wątpliwej jakości, ale lepiej taka niż żadna :P ... wykresik mi się rozjeżdża bo mam za dużo rowerów a za mało czujników do polara ;) nie chce mi się z tym już walczyć.

pozdrawiam
MAMBA
| 15:45 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj No z jakim opóźnieniem.
A na wykresie to chyba lepiej zamienić czas z dystansem na osi poziomej.
josip
| 14:09 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj Witam, to ja byłem tym "zawodnikiem z zaprzyjaźnionego teamu", który mówił o braku formy Kłosia:)
Jak widać, pomyliłem się z moich prognozach - wlałeś Mariuszowi blisko pół godziny a mi jeszcze 5 minut więcej! Gratuluję pięknego wyniku!
klosiu
| 10:30 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj Gratki, szedłeś jak kuna, w Wałbrzychu pewnie z godzinę dostanę ;P
RafalCSC
| 12:08 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Idziesz jak burza, pięknie !!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tenie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u