Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 67.80km
  • Teren 62.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 14.63km/h
  • HRmax 160 ( 88%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 4060kcal
  • Podjazdy 2199m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Trophy 2012 - etap 3 - Rysianka

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 31.12.2012 | Komentarze 4

dzisiaj mieliśmy poznać "smak" prawdziwego Trophy ...

edit 2012.12.31
tu pamiętam więcej bo bolało ;P
To było w okolicach 9km, zjazd, stromy asfalt, zakręt lewo-prawo ...
Jechałem na końcu grupki, rozkojarzony czy wyluzowany? w każdym razie źle oceniłem istniejące warunki a na wyścigu za takie błędy płaci się krwią.
Pamiętam ten moment dokładnie więc bardzo obrazowo go opiszę
JEB!!! DUP!!! CIUL!!! ;P
W lewym zakręcie udało się driftem zmieścić ale prawy przyciąłem, brakło do wybronienia jakieś 20cm ... wykopyrtło mnie, przez kierownik, bezpośrednio na asfalt :/
Jak to w takich sytuacjach bywa, zerwałem się z zola w ułamku sekundy, żeby nie zostać staranowany przez kolejnych zawodników. Wziąłem się za ocenianie strat, nie wyglądało to za ciekawie, w głowie natychmiast czarna myśl "to koniec dla mnie Trophy"
Kierownica wykrzywiona, przednie koło pokrzywione, lewa manetka rozwalona, w kolanie spora dziura.
Co robić ???
Jak to co? naprawić co się da i naginać ! ;P
Kiere naprostowałem, łatwa sprawa, z kołem niewiele mogłem zrobić, powyginałem na wszystkie strony, trzymało się kupy ;) ale kredyt zaufania pozostał na asfalcie i podejrzliwie później je obserwowałem, czy nie będzie chciało pojechać gdzieś na zjeździe, beze mnie.
Manetka zadziałała, ale tylko raz i tylko w dół, zostałem tylko z młynkiem a do pokonania 60km ! to może być dłuuuugi dzień ;)
Z mocno krwawiącym kolanem niewiele mogłem zrobić, rzepka napierdalała po całości, pozostała nadzieja, że krwi mi wystarczy do mety ;)
No to w drogę :) byle do bufetu, może da się coś podratować.
Zjazd na młynku był ... męczący ;) kolejni zawodnicy mnie wyprzedzają, walka o wynik poszła w zapomnienie, pozostała heroiczna walka o pozostanie w wyścigu.

Po kilku kilometrach spotkałem Grzegorza z Pawłem,


tutaj mina mówi wszystko :P

pytam Grzegorza czy na bufecie będą Czescy magicy-serwismeni ;) odparł że będą ... ale dopiero na drugim :] hehehehe
Streściłem moją sytuację



chłopaki na gibko znaleźli rozwiązanie, trzeba zrobić z przodu środek, będzie ciężej ale szybciej, chyba wcześniej rypnąłem się porządnie w baniak bo jakoś na to nie wpadłem :/
Kilka minut i zrobione, serdecznie podziękowałem za pomoc i znów cieszyłem się jazdą, nawet kolano jakoś mniej bolało.
No i się zaczęło wyprzedzanie, profil okazał się dość łaskawy dla mojej sytuacji, ale kilka stromych podjazdów na przełożeniu 32x34 mocno dało mi popalić, piszczele aż trzeszczały, byłem w szoku że daję radę takie rzeczy podjechać :) qwa, muszę przyznać że trafiłem z formą na te Trophy! ;]

Pamiętam fajny zjazd po polu gdzie w 3/4 górki tak mi się bujak oblepił błotem że zatrzymałem się bez hamulców, trochę czasu zajęło mi odblokowanie maszyny do dalszej jazdy.


tu trochę czerwonego widać na lewej nodze ;)

Dojechałem do ziomka z teamu, trafił się asfaltowy fragment i załamanie pogody, lunęło jak z cebra, przynajmniej ładnie obmyło bika i zabłocone kolano ;)
Kolejny podjazd zrobiliśmy wspólnie z Tomkiem, marząc o kebabie ;)
Na ostatniej górce, w końcówce brakło mi już sił, dogoniło nas paru zawodników, Tomek zabrał się z nimi a ja walczyłem żeby dojechać w całości, nawet się udało, nawet wiele do ziomka nie straciłem.

Po dotarciu na metę, zawijami się ekspresowo na chatę po piździ strasznie.

Biorę kąpiel, czyszczę rany i śmigam w okolice biura zawodów, naprawić koło i kolano ... z kołem poszło łatwo, za dyszkę, magik zrobił, nówkę sztukę, nie śmiganą.
Po oględzinach, sanitariusze zgodnie stwierdzili że trzeba szyć, no dobra, jak trza to trza ;) ale jak zszyją to nie będę mógł dalej jechać bo szwy puszczą ... jak to nie jechać ?! przecież Racza czeka .... no to poprosiłem o oczyszczenie rany i założenie steri-stripów, miałem swoje, full profeska ;)
Z wieczora Piter pomógł mi wymienić manetkę i wyregulować przerzutkę ... byłem gotowy na zmierzenie się z najcięższym etapem, tegorocznego Trophy ...



open 118 | 48 M3


Komentarze
AdAmUsO
| 18:05 wtorek, 1 stycznia 2013 | linkuj Mario, miło by było przejechać etapówke na sucho ;) ja jeszcze zastanawiam się nad "wyzwaniem sezonu" ;)
klosiu
| 16:44 wtorek, 1 stycznia 2013 | linkuj Grubo. Widzę że w poprzednim sezonie mieliśmy niezłą pogodę, ciekawe jak to będzie w tym, bo mam zamiar pojechać :).
AdAmUsO
| 14:04 wtorek, 1 stycznia 2013 | linkuj i bardzo dobrze zrobiłeś Kuba, bo to zajebista impreza, będzie Pan zadowolony :] ... pewnie będziemy trenować w Twoich okolicach więc dam Ci znać jak będzie jakaś ustawka w Targanicach :)
k4r3l | 22:20 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj upsss, a właśnie się zarejestrowałem na swoje pierwsze Trophy.... :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ebylo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u