Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:504.48 km (w terenie 70.00 km; 13.88%)
Czas w ruchu:25:42
Średnia prędkość:19.63 km/h
Maksymalna prędkość:40.20 km/h
Suma podjazdów:2143 m
Maks. tętno maksymalne:174 (91 %)
Maks. tętno średnie:137 (72 %)
Suma kalorii:4624 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:24.02 km i 1h 13m
Więcej statystyk
  • DST 46.20km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 10.34km/h
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 137 ( 72%)
  • Kalorie 3566kcal
  • Podjazdy 1908m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

generalnie - Klimczok

Sobota, 1 października 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 9

Greg rzucił wczoraj propozycją wycieczki, pogoda zapowiadała się w pyte więc decyzja mogła być tylko jedna, jedziemy!!! pytanie tylko gdzie będziemy się szwendać, zaproponowałem start z pod Dębowca a dalej się zobaczy, tak też uczyniliśmy.

9:38:28

ruszamy w kierunku Dębowca, krótki podjazd i zaczynamy uphill na Szyndzielnię, jedzie się super



mijamy paru bikerów i po 43 minutach melduję się przy schronisku (chyba pierwszy raz udało mnie się wjechać całość ze średniej tarczy) chwilkę czekam na Grega i wracam na punkt obserwacyjny



fotnąć Krisa



Chwila odpoczynku, zerknięcie na mapę i śmigamy na Klimczok, na górze nieziemskie widoki, wszystkim cieszą się gęby, jest gites



(teraz widzę że miałem upaćkane oko w aparacie więc wszystkie foty ze skazą :( sorry!)

w oczekiwaniu na Krzysia, Greg miał na mnie oko



ziom się obijał na podjeździe więc za karę focił



z Klimczoka jedziemy żółtym szlakiem na Błatnią





po drodze mnóstwo piechurów, włazili pod koła, troszkę było niebezpiecznie, okazało się że to był jakiś zmasowany atak, jakiś pieszy rajd, cy cuś ? ;)
na szczęście nie zasłaniali widoków.











z Błatniej zjeżdżamy zielonym szalkiem do Brennej







gdzieś w tych okolicach rozcinam bok opony



powietrze schodzi powoli więc tylko pompuję koło i zjeżdżam do Brennej gdzie wkładam dętkacza



przy demontażu wentylka, gubię z niego uszczelkę, gdy ja mocuję się z kołem, chłopaki szukają zguby, stawiam piwo temu kto znajdzie!

kończę pompować i składam sprzęta w całość, zguba nie odnaleziona, jakoś to przeżyję ;)
ostatnie zerknięcie i ... MAM ! se zgubiłem, se znalazłem ;P piwo wypije sam, ale za dobre chęci stawiam po cocacoli :P

ruszamy w kierunku tajemniczego drzewa



jedziemy kawałek do centrum Brennej, odnajdujemy mapę i decydujemy się na czarny szlak



wybór mógł być lepszy ale z mapy wynikało że nie będzie to długa, piesza, wspinaczka, Greg się nie mylił





walcujemy na Stary Groń





co prawda był jeszcze kawałek z buta ale raczej z lenistwa niż z przymusu



komu na wycieczce chciało by się spinać ;) no i kto by foty robił

docieramy na miejsce



przerwa na siku i kierunek Grabowa



gdzie nie spojrzę, takie widoki



cykam Skrzyczne, dziś pierwszy raz



teraz trochę powklejam ;P ... można przewinąć ;)



















z Grabowej jedziemy czerwonym na Kotarz docelowo na Przełęcz Karkoszczonka



czy nadrobiłem już fotkowe zaległości z tego roku? nie ? to wkejam dalej ;P

po drodze było tak













Musieliśmy chwilę poczekać na Krisa więc Greg się rozsiadł na pieńku



a ja napełniałem kartę kolejnym materiałem



Greg z nudów zapragnął pstryknąć moją wredną gębę

i jak pstryknął



to od razu z jakimś ufokiem ;)

za zamian "schowałem" maszt na Skrzycznem :P



i włączyłem Krzysiowi świetlny znak, żeby się nie zgubił



Ziomka zaczyna odcinać, wciągamy po batonie, Greg zostawia Krzyśkowi dwa żele i mykamy dalej



zaliczamy singielek na czerwonym











Dojeżdżamy do Chaty Wuja Toma, w bidonach i w bukłakach sucho, ale kolejka do realizacji zamówienia co najmniej na 30 minut stania, olewamy taki bufet, znajdziemy źródełko życia!

Docieramy do podnóża Klimczoka





i tam chłopaki tankują



ja się nie odważyłem

No to zaczynamy finałowy podjazd, Klimczok, nigdy nie przejechałem go w całości w siodle, zwłaszcza początek jest upierdliwy, postanawiam jednak spróbować, miejscami mocno się spinam ale udaje się całość podjechać

a po drodze ;)







docieram na górę i czekam na chłopaków

Greg finiszuje pierwszy



po paru chwilach, Kris



dojeżdża i



ze zmęczenia nie udaje mu się wypiąć z bloków ... na szczęście teraz już z górki

ostatnia fota dnia



Zjeżdżamy czerwony szlakiem na Dębowiec i kawałem zielonym do parkingu

to był baaaaardzo udany dzień

dzięki !!!

na koniec tradycyjnie trasa z polara



ufffff

the end

piwa! qwa !
Kategoria góral, z ziomami


stat4u