Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

góral

Dystans całkowity:53506.96 km (w terenie 11829.50 km; 22.11%)
Czas w ruchu:2558:52
Średnia prędkość:21.30 km/h
Maksymalna prędkość:75.28 km/h
Suma podjazdów:230161 m
Maks. tętno maksymalne:195 (104 %)
Maks. tętno średnie:169 (93 %)
Suma kalorii:808288 kcal
Liczba aktywności:1467
Średnio na aktywność:37.13 km i 1h 44m
Więcej statystyk
  • Czas 00:33
  • HRmax 119 ( 66%)
  • HRavg 110 ( 61%)
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg - na Rysiance śnieg, to będzie niezapomniana Istebna :] jestem tego pewny :)

Wtorek, 17 września 2013 · dodano: 17.09.2013 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • Czas 04:01
  • HRmax 152 ( 84%)
  • HRavg 119 ( 66%)
  • Podjazdy 566m
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

tlen - z milion kółek zrobiłem :/ bez czujnika speedu

Poniedziałek, 16 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 0



  • DST 71.50km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 20.83km/h
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 156 ( 86%)
  • Kalorie 3837kcal
  • Podjazdy 1308m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikemaraton 2013 - Polanica Zdrój

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 5

przygotowania do finału w Istebnej trwają ... do ogarnięcia 4h treningu wszystkich cech motorycznych ... nie było lepszej opcji niż Grabek.

Moje ulubione warunki atmosferyczne na ściganie, więc w zajebistym humorze staję sobie w 3 sektorze, pogadałem sobie z chłopakami którzy śmigają mini, spore zaangażowanie, w bojowych nastrojach, nie przestraszyli się pogody, szacun :) tutaj nikt nie drwi z tego dystansu, na moje pytanie, dlaczego nie jeżdżą mega, stwierdzili zgodnie, że wolą pościgać się na mini, niż zdychać na mega :)

Start ...

Na początek podjazd jakieś 13 km trasy z podjazdem na raty, na pierwszym fragmencie mnie przytkało ale na drugim czułem się jak Bogdan wyprzedzając sznurki bikerów ;) szkoda że tak tylko u Grabka :/

W końcu dojechałem do Romka B. który startował z 2 sektora ... wtedy wiedziałem że to moje miejsce i trzeba zluzować łydę.

Romek dowala mi na każdym maratonie po kilkanaście minut, dzisiaj postanowiłem powalczyć i kontrolować sytuację do samego końca ... w końcu miałem przewagę sektora więc dojechanie wspólnie do mety stawiało mnie oczko wyżej w open.

Trasa bez szaleństw, dużo szutrów, jakiś błotny singiel się trafił, podjazd po tarce która skutecznie wybijała z rytmu, generalnie szybko ... za szybko na takie pagórki ... liczyłem na ponad 4h śmigania a tu zonk.

Noga podawała, bengaj nie dał rady na taką temperaturę i miałem duży dyskomfort w mięśniach nóg, zmarznięte kloce przez całą trasę, nie potrafiłem ich dogrzać chociaż starałem się pracować kadencją, trochę żałowałem że olałem nogawki, może było by lepiej.

Udało się wciągnąć batona i dwa żele, wodę z bidonu wylewałem na koniec ;)

W końcówce mocno telepało i łańcuch mi zblokowało, szarpałem się z 30 sekund, dobrze że w porę to zauważyłem bo mocniejsze depnięcie w pedały skończyło by się zdejmowaniem tylnego koła.

Dojeżdżam na metę, zadowolony że udało się równo przejechać cały dystans, nawet przed Romkiem ;) ale mogło by być troszkę dłużej, chciałem sprawdzić kiedy przyjdzie kryzys.















time 03:26:30
open 16 | 8 M3

  • DST 13.80km
  • Czas 00:44
  • VAVG 18.82km/h
  • HRmax 130 ( 72%)
  • HRavg 97 ( 53%)
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg - do T. po oponę ... kupiłem 835g pancerniaka z przymusu, podobno w przyszłym sezonie nie będzie już Capitanów :( i na czym będę śmigał?

Piątek, 13 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 58.10km
  • Czas 02:15
  • VAVG 25.82km/h
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 121 ( 67%)
  • Kalorie 1504kcal
  • Podjazdy 260m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

30' tempo, jebła szprycha w tyle, muszę rozbebeszyć koło :/ stary łańcuch znalazłem, jak nówka, w porównaniu do obecnego ;)

Czwartek, 12 września 2013 · dodano: 12.09.2013 | Komentarze 0



  • DST 11.06km
  • Czas 00:32
  • VAVG 20.74km/h
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg - pana, mleko, po zejściu powietrza poniżej 2 bar dało radę załatać.

Środa, 11 września 2013 · dodano: 11.09.2013 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 69.45km
  • Czas 02:39
  • VAVG 26.21km/h
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 124 ( 68%)
  • Kalorie 1863kcal
  • Podjazdy 362m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

tlenik + dwa akcenty, popełniłem zgłoszenie na Grabka bo zapowiadają 16 stopni i deszcz ;)

Wtorek, 10 września 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 0



  • DST 11.47km
  • Czas 00:30
  • VAVG 22.94km/h
  • HRmax 128 ( 71%)
  • HRavg 110 ( 61%)
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Poniedziałek, 9 września 2013 · dodano: 09.09.2013 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 77.20km
  • Teren 75.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 15.97km/h
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 159 ( 88%)
  • Kalorie 5435kcal
  • Podjazdy 2482m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade Volvo MTB Marathon - Wałbrzych 2013

Poniedziałek, 9 września 2013 · dodano: 09.09.2013 | Komentarze 1

kolejny start za nami...

Coś wisiało w powietrzu od samego rana ;) chyba to moja sprawka bo coś mnie pokręciło po śniadaniu i spędziłem kilka nerwowych chwil na kiblu. Pewnie to Ci emeryci co wymietli wszystko z talerzy a nam zostały jakieś nędzne okruchy i jajkownica ;)
Dobrze że start wyjątkowo o 10:30 miałem czas się jeszcze ogarnąć.
Z Rafałem i Marcinem zdecydowaliśmy się na poranną rozgrzewkę i pojechaliśmy na start na bikach, Ben straszył, że to w ciul daleko ... na szczęście było tylko daleko, gdyby było w ciul daleko, to nie dojechalibyśmy na czas ;)
Wyjszło jakieś 15km w 45 minut, w sam raz na rozgrzanie uda i załatwienie tablet antynapadowych u znachora.
Przy miasteczku dziwnie pustawo, na parkingach mało ludzi, brak kolejek przy kiblach ;) (byłem czujny) pogoda od kilku dni stabilna, spodziewałem się oblężenia "Mordoru" a tu dziwna cisza ...
Chłopaki z teamu nerwowo kręcili się po parkingu w oczekiwaniu na dostawę koksów bo Artur z Krzyśkiem mieli ze sobą, a błądzili gdzieś po Wałbrzychu, na szczęście zdążyli i każdy odebrał co mu się należało.

Pogadałem chwilkę z ziomalami z Wielkopolski - Jackiem, Mariuszem i Markiem, uśmiechnięci, wyluzowani :) fajnie że przyjechali pomęczyć się na golonie, liczę też na ich obecność w Istebnej.

Pakujemy się w sektory, chwilka gadki i ruszamy.

Zaczynam jazdę z pułapu 110hr, jakieś 30hr wyżej niż zwykle na starcie, samopoczucie ok więc nie panikuję, jadę swoje... po 5 minutach jestem już nad RCP i nie zapowiada się by była szansa trochę zbić tętno.
Zaczyna wyprzedzać mnie coraz większa liczba zawodników, Mariusz ruszył z kopyta, Jacek czujnie pomykał za nim. Ja postanowiłem trzymać się Wojtka, w Wiśle ładnie pocisnął, jego tempo mi odpowiadało, a że to przesympatyczny gość z którym zawsze można pogadać na maratonie, zamiast samotnie sapać, to skorzystałem z okazji i sporo kilometrów ujechaliśmy razem.

Pierwszy zjazd zapowiadał ciekawą traskę, niestety potem było już tylko gorzej, tylko kilka ciekawych fragmentów, większości nudne szutry, ogólnie kiszka.

Jechałem w eksperymentalnym ustawieniu pozycji w taczkensie, mostek na + i siodło o 0.5cm w dół, z mostka jestem zadowolony, wyprostowana pozycja ułatwia oddychanie ale czułem dyskomfort w prawym kolanie, więc muszę popracować jeszcze nad wysokością siodła.



Po godzinie jazdy przestało być miło i sympatycznie, zaczęły się problemy, po zjedzeniu kęsa batonika, po kilku minutach, zebrało mi się na pawia, co prawda nie wyskoczył ale ciągle był blisko, niemiłe uczucie.
Zastanawiałem się czy sobie nie ulżyć w cierpieniu, ale stwierdziłem że póki sam nie wyskoczy to lepiej nie pozbywać się resztek płynów z organizmu, zwłaszcza po porannych ekscesach, odwodnienie było realnym zagrożeniem a to mogło się tylko jednym skończyć, totalną bombą.

No ale jechać trzeba, opróżniłem bidon z wodą na przemian ze słodkim izo z bukłaka, zaczęło mnie mocno suszyć, piłem a nie mogłem zaspokoić pragnienia, dziwne uczucie, chyba kac ;) po sporej dawce płynów pocisło mnie na tym razem na pęcherz ... ja pierdziele, tak się nie da żyć ! a co dopiero jechać. Stwierdziłem że wyleje się na bufecie, i tak miałem stanąć zatankować, jak dojechałem, pędzikiem napełniłem bidon, camela, i co ? jajco ! zapomniałem się wyszczać ! jak wsiadłem na bika, to stwierdziłem, że wytrzymam do kolejnego pit stopu.
Znów duldałem wodę na przemian z izo, pragnienie nie odpuszczało, podjąłem próbę zjedzenia kolejnego kawałka batonika, na szczęście weszło ;) jest dobrze, po 30 minutach kolejny kęs, jest super ! power !!! jadymy !!! napieramy, odrabiamy straty !!!
Po kilku kilometrach, JEB, jak obuchem w łeb, a raczej w brzuch ...
Zaczęło mi kichy skręcać, tempo spadło z wolnego do żałosnego, do tego dopadł mnie przed rozjazdem Mateusz Zoń, lider dystansu Mega, taka sytuacja ... niech mnie ktoś dobije !!! mogłem o to poprosić Wojtka Stawarza, ale mu się spieszyło.

No i stało się ... po rozjeździe stanąłem total, przewiesiłem się przez kierę i cierpiałem dole, szukałem pretekstu żeby się wycofać, nie wiem po co, prędzej zjadą mnie nieprzytomnego na trasie, niż z dnf'em na mecie ;P ... no chyba że taczkens się wysypie, ale spece się nie psują ;)

Jak sobie tak wisiałem, to mnie Krzychu myknął, szybka analiza sytuacji, Jacek i Artur z przodu, Krzychu właśnie pojechał, jestem czwarty z teamu, z tyłu nikogo, ASE pojechało, generalka teamowa ! jeszcze tylko ten jeden raz! ... ruszyłem ...

Byle do bufetu...

piciu!!!!

Jest bufet, uratowany ... wale mineralkę z gwinta, nigdy z taką przyjemnością nie zrobiłem 0.7 ;) chłopaki napełniają bidon, foluje dodatkowo camela i jazda ... aha siku ! ... eeee już mi się nie chce :)

Powoli wracam do żywych, tempo powolutku wzrasta, dojeżdżam po raz kolejny do rozjazdu, pytam Kowala, ile do mety ? 11km ... chleje ciągle wodę, żarcie odpuściłem, jeden baton musi wystarczyć...



Coraz więcej zawodników na trasie, niestety tylko Mega, mykam Ose, który na mnie czekał ;P dzięki ziom, napieram mocno na pedały, jedzie się super! wpadam z impetem na nasyp i gnam po tłuczniu w kierunku mety, 3km do mety, ostrożnie ogarniam końcówkę żeby się głupio nie wyłożyć na koleinach, słit focia od Pawła z bikelife i szczęśliwy wpadam na metę, ja pierdole ale rzeź ! :) ekstremalnie tak jak lubię, szkoda że trasa taka nie była ;)

Wciągam makaron :) brzucho wporzo, paw se poszedł, siku odpuściło.
Robimy rozjazd z Marcinem na kwaterę, kluczyka do pokoju nie było, więc uprawialiśmy browaring na ławingu w oczekiwaniu na resztę ekipy :)

Generalka teamowa ogarnięta ! trzeci plac zaklepany, w Istebnej świętujemy :)

No i jak tu nie kochać MTB ? ;)


pikaczu, musiałem resetnąć w trakcie bo się czujnik pogubił ;)


aha staty
time 04:55:09
open 35 | 17 M3

  • DST 11.67km
  • Czas 00:31
  • VAVG 22.59km/h
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Piątek, 6 września 2013 · dodano: 09.09.2013 | Komentarze 0

Kategoria góral


stat4u