Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 67.10km
  • Czas 02:57
  • VAVG 22.75km/h
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

zaczynam się prostować, noga powraca ;) 1h tempo, reszta E1

Czwartek, 15 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 0



  • DST 10.67km
  • Czas 00:36
  • VAVG 17.78km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Środa, 14 września 2011 · dodano: 14.09.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 10.86km
  • Czas 00:34
  • VAVG 19.16km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg

Wtorek, 13 września 2011 · dodano: 14.09.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 10.58km
  • Czas 00:35
  • VAVG 18.14km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

reg - obolałe nogi po kurczach

Poniedziałek, 12 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 75.40km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:42
  • VAVG 13.23km/h
  • VMAX 60.20km/h
  • HRmax 176 ( 92%)
  • HRavg 156 ( 82%)
  • Kalorie 5462kcal
  • Podjazdy 2405m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade Suzuki MTB Marathon - Międzygórze 2011

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 4

101open 40m3
total time 06:02:52

Najsłabszy start w tym sezonie, ostatnie dni zapowiadały taką sytuację ale nie myślałem że będę miał aż takie problemy z ukończeniem tego maratonu.

Samopoczucie przed startem całkiem dobre, brakowało trochę snu bo średnia z tygodnia to jakieś 6h, pomimo tego nie czułem specjalnego zmęczenia.

Pierwsze kilometry po starcie już zapowiadały kapice, tętno za wysoko, nogi jak z waty, wiedziałem że będzie zgon, nie spodziewałem się że to będzie tak szybko i tak boleśnie ;P

Najgorsze są chwilę kiedy głowa chce a ciało odmawia współpracy i robi wszystko żeby zniechęcić użytkownika ;P

Na śnieżnik ledwo co się wdrapałem a na zjeździe już dopadły mnie kurcze, na kolejnym podjeździe zaczęły się problemy z plecami, najpierw w odcinku lędźwiowym a potem to już całe mnie napierdzielały.
Jechałem tak wolno, że ledwo wyprzedziłem Maćka z Emedu który ... pchał dwa rowery pod górę :)
Przed rozjazdem dopadła mnie czołówka z dystansu Mega, Wojtas minął mnie z uśmiechem na twarzy, ładnie chłopaki jechali a ja miałem już serdecznie dosyć tej "wycieczki"...jak pomyślałem ile mnie jeszcze czeka kaemów to mnie lekko zemdliło ;P
Tuż za bufetem spotykam Wojtka z Gymnasiona który po dwóch puszczonych pawiach i kapciu w przednim kole zdecydował się zrezygnować z dalszej jazdy. Miałem wielką ochotę zrobić to samo, najlepsza ku temu okazja, głowa jednak zdecydowała inaczej i potoczyłem się dalej, na szczęście z górki było...

Na zjeździe widzę Ulę z Eclipse, kapeć, ktoś już jej pomaga więc się nie zatrzymuję. Kilkaset metrów dalej widzę Agnieszkę z KTM'a, też kapeć, zatrzymuję się i pytam czy pomóc, koleżanka nie była przygotowana na awarię więc mój balast będzie od tej chwili lżejszy o ponad 100g (dętkacz) normalnie ulga, że weź ;P wspólnymi siłami szybko uporaliśmy się z awarią i można "pędzić" dalej.

Szuter, prawie 50km/h, zbliża się prawy zakręt, trochę za późno zaczynam hamować, po zewnętrznej stronie trasy spory głaz, panika w oczach, uwaga! będzie dzwoooon!!!
Nie wiem jak to zrobiłem ale się wybroniłem ;) moje przednie koło przejechało jakieś 10cm od tego kamienia, aż się spociłem ze strachu.

Dalej już bez większych przygód, miałem jeden krótki zryw przed połączeniem się tras, już myślałem że zacznę normalnie jechać ale kolejna górka znów mnie zmuliła.
Przed ostatnim podjazdem(podejściu) łapią mnie takie kurcze w udach że muszę parę minut posiedzieć i pomyśleć trochę. Na szczęście końcówka cały czas z górki, uważam, żeby mnie jeszcze raz nie spieło więc przy konikach z buta i w końcu długo wyczekiwana meta !

Jak moja niedyspozycja będzie trwała to czeka mnie w Istebnej 8 godzinna gehenna ...chyba zabiorę ze sobą kanapki i termos :)




  • DST 14.21km
  • Czas 00:51
  • VAVG 16.72km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

PD-M780

Piątek, 9 września 2011 · dodano: 09.09.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 17.51km
  • Czas 00:55
  • VAVG 19.10km/h
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

do Witka po śrubkę

Czwartek, 8 września 2011 · dodano: 08.09.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 15.03km
  • Czas 00:46
  • VAVG 19.60km/h
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

do T. - nie ma qrde moich opon :/

Środa, 7 września 2011 · dodano: 07.09.2011 | Komentarze 0

Kategoria góral, home-job-home


  • DST 14.60km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 13.90km/h
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 134 ( 70%)
  • Kalorie 810kcal
  • Podjazdy 492m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hrobacza only

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 0

nie pamiętam kiedy tak długo wjeżdżałem na tą górkę ;P ... kryzysu cd ... pierdziele, do Międzygórza plackiem będę leżał ;)

Kategoria góral, z ziomami


  • DST 79.40km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:14
  • VAVG 15.17km/h
  • HRmax 176 ( 92%)
  • HRavg 141 ( 74%)
  • Kalorie 4408kcal
  • Podjazdy 2015m
  • Sprzęt "S"kładak bujak
  • Aktywność Jazda na rowerze

trip z ziomkami

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 3

od ostatnich upałów mam doła fizycznego którego nie potrafię się pozbyć, niemoc straszna :/ dodatkowo męczą mnie zakwasy (pewnie od gorzoły bo na pewno nie od jeżdżenia ;P) zero siły w nogach. Zastanawiałem się czy nie odpuścić wyjazdu ale pogoda dopisała więc uderzamy w piątek do Międzybrodzia.

Ustawka z chłopakami w sobotę rano w Targanicach, jesteśmy lekko spóźnieni z Milusiem ale okazało się że Slec ma problemy techniczne...zgrało się w czasie.

Już na pierwszym podjeździe wiedziałem że to nie był mądry pomysł a dalej to już było tylko gorzej ;P

Na każdej górce zostawałem z tyłu, za to Gruzin miał dzień konia :)

Znowu wyglebiłem, tym razem przy omijaniu kałuży, zaczepiłem o jakieś badyle i wyrwało mi kiere z rąk, na szczęście bez poważniejszych obrażeń tylko lekkie szlify na prawym biodrze i parę siniaków. Pojawiły się też małe problemy sprzętowe w bębenkiem (był tak zasyfiony że przestał zazębiać...po jeździe, godzinę czyściłem to cholerstwo)

W sumie udany dzień, nie żałuję ani jednego, pokonanego z bólem, centymetra trasy.

Kategoria góral, z ziomami


stat4u