Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi AdAmUsO z miasteczka Katowice. Mam przejechane 66677.37 kilometrów w tym 12733.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy AdAmUsO.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścigi SCS OSOZ Racing Team

Dystans całkowity:5392.46 km (w terenie 4159.00 km; 77.13%)
Czas w ruchu:357:20
Średnia prędkość:15.89 km/h
Maksymalna prędkość:67.75 km/h
Suma podjazdów:117454 m
Maks. tętno maksymalne:195 (102 %)
Maks. tętno średnie:169 (93 %)
Suma kalorii:285192 kcal
Liczba aktywności:82
Średnio na aktywność:69.13 km i 4h 21m
Więcej statystyk
  • DST 54.10km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 14.89km/h
  • HRmax 177 ( 98%)
  • HRavg 153 ( 85%)
  • Kalorie 3942kcal
  • Podjazdy 1694m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTBM - Karpacz 2014

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 0

tym razem mnie się podobało :)
Szkoda tylko że noga nie kręciła, dla mnie droga przez piekło ;) prawie 4h bólu i cierpienia ... coś po majówce jebnęło konkretnie ;) ale może powalczę jeszcze w jesiennych klasykach ;)
Już przed startem wiedziałem że coś jest nie halo bo ziewać na 5 minut przed startem to nie jest zdrowy objaw ;) co prawda brak mi motywacji w tym sezonie ale żeby ziewać na Karpacz ???
No i rozruchowy podjazd pokazał że to nie będzie miła przejażdżka ... od startu nogi bolały tak, jakbym rok na rowerze nie jeździł :/
Na całej trasie miałem problemy z koncentracją, chyba tylko zdrowy rozsądek uratował mnie przed konkretnym przyziemieniem ;) (no i nowiuśkie hample) :P
Jednak na coś się przydałem, Wojtasa poratowałem dętkaczem a z Ewką, wspólnie, uratowaliśmy jej przednie koło ;)



pikaczu pokazuje że próbowałem walczyć ... rzucam mtb ;)
open 96 | 39 M3
03:53:07




 


  • DST 7.10km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 14.69km/h
  • HRmax 165 ( 91%)
  • HRavg 117 ( 65%)
  • Kalorie 329kcal
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTBM - Złoty Stok 2014

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 1

to był moment ;)
kapcioch na pierwszym podjeździe, najechałem na jakiś wystający kamol i rozciąłem oponę.
Miałem nadzieję, że mleczko zalepi dziurę, trzy razy dopompowałem ale nie pomogło, zaaplikowałem dodatkowo uszczelniacz, też lipa...
nie chciało mi się babrać w tym syfie więc zaliczyłem dnf'a i wygrzewałem się na murku aż do powrotu ziomali ;)
Na szczęście Jaca zabrał GoPro na trasę więc mogłem sobie traskę zobaczyć ;)
tylko że oko zaparowało i mało co widać, ale lepsze to niż nic ... jakby ktoś miał ochotę pomęczyć oczy, to wrzucam

https://www.youtube.com/watch?v=WbtFZ33Lvec
part 1

https://www.youtube.com/watch?v=fQTB3jZxIXI
part 2

https://www.youtube.com/watch?v=JRFe_Q2poXQ

part 3

https://www.youtube.com/watch?v=-tvQksCr5DE

finisz ;)

to miał być test bojowy moich nowych toczydełek ... nie wyszło ;)


  • DST 61.98km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 26.37km/h
  • HRmax 178 ( 98%)
  • HRavg 166 ( 92%)
  • Kalorie 2992kcal
  • Podjazdy 412m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTBM - Murowana Goślina 2014 - MEGA

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0

miałem coś napisać ale qwa nie ma czasu, jutro wyjazd a ja w czarnej dupie !

w skrócie

start

masakra - ogień z dupy, już po 3 km upierdzielony jak po giga ;)
nie ma źle, ale po każdym zakręcie czub coraz dalej
wjeżdżamy nad Wartę, dojeżdżam do czołowej grupki, jeb - pierwsza gleba ;) kiera do wyprostowania, numer się trzyma na dwóch zipach - wskakuję na taczkę i gnam dalej
jeb, druga gleba - fast trak z przodu, na dętce + 3 bary + z dupy jeździec = wszystko jasne ;)
Dojeżdża Jaca i ratuje sytuację :) transportuję mnie bezpiecznie przez resztę tego zdradliwego odcinka ;)
Napieramy
Doganiamy konia Marcina :)
Jaca gdzieś się zapodział, dojeżdża nr 35 i daje taką zmianę że prawie odpadam
dojeżdżamy grupkę, koń Marcin tak napiera że ledwo łapie ogon, pierwszy crysis mnie dopadł :)
jakoś się utrzymałem ale o aktywnej jeździe nie było mowy ... walczyłem o przetrwanie
przyznaję, woziłem się na kole - ale grupa nie była zorganizowana i w końcu musiałem się pozbierać ;)
na pierwszych zmarszczkach grupa się rozjechała, zostałem trochę z tyłu bo mnie przydusiło
na kilera lewo wjechałem (zaciesz że się udało gdzieś w fotach poniżej)
na ostatniej ściance skucz w lewym udzie ale puściło
na wypłaszczenie wyjeżdżamy w trójkę
tempo klapło
mnie puściło
jadę swoje
zmiana trwała prawie 15km ;) aż prawie spadłem z bika jak mnie zamroczyło po lekkim podjeździe ogarniętym na stojaka :)
do mety jakieś 3km a ja ledwo dyszę
znów się jakoś pozbierałem i przed kuwetą byłem czujny
wychodzę z koła i bezpiecznie wpadam na metę







pełne skupienie, majty cisną ! ;)


mistrz drugiego planu, ten żółto czorny z tyłu to raczej ja ;)


ooo a tu koń Marcin! będzie jeszcze o nim głośno w tym sezonie ! :)


zaciesz że podjechałem pod kilera :)


zmielony i wypluty na mecie ;)

pikaczu

official time

02:25:20,13

23 open | 10 M3

jak ja się dałem na to namówić?


  • Czas 03:15
  • HRmax 182 (101%)
  • HRavg 125 ( 69%)
  • Kalorie 2532kcal
  • Podjazdy 256m
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikrorajd Nonstopadventure - Chorzów

Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 3

Kolejna edycja świetnej imprezy, tym razem zorganizowana na naszym podwórku, znajomość terenu miała działać na naszą korzyść ale od samego początku nie szło po naszej myśli. Zaczęło się już przed samym startem, Arturo oznajmia że kiepsko się czuje i nie wie czy da radę w ogóle przebrnąć przez te zawody, stwierdziłem że pojedziemy razem i zobaczymy jak będzie, najwyżej się wycofamy, ciśnienia żadnego nie ma.
Jakby tego było mało, na sekundy przed startem ziomal pokazuje mi tylne koło ... laczek ! no qwa pięknie, nie tracę nadziei, Artur bierze się za wymiankę dętkacza a ja walczę na prologu o mapę.
Dzisiaj pierwszy raz jadę z mapnikiem, w końcu się dorobiłem, co prawda jako beta tester ale konstrukcja okazuje się solidna i stabilna (wkrótce zrobię opis tego mapniczka, może ktoś się jeszcze skusi bo cena jest rozsądna) jedyny błąd który popełniliśmy, że to ja go miałem na kierownicy a nie Artur.
Dętkacz wymieniony, zaczynamy jazdę, pierwszy punkt w Leśniczówce, trafiamy bez problemów ale widzę że Artur faktycznie nie żartował, kiepsko wygląda :( 
Nie ma co wariować, szkoda zdrowia, jedziemy spokojnym tempem do kolejnych punktów.
W Chorzowie, drogowy incydent, kobieta wymusza pierwszeństwo przy lewo skręcie, na nasze szczęście w ostatniej chwili lekko przyhamowała i Artur zmieścił się na centymetry, ja prawie zamarłem ale zmieściłem się z lewej strony, śmierć w oczach :/ dobrze że jako tako umiemy jeździć na rowerach, przewidywać sytuację i szybko reagować, bez tych umiejętności prawdopodobnie skończyło by się szpitalem, to ta optymistyczna wersja :(
Artur chyba potrzebował troszkę adrenaliny bo zaczął mocniej naciskać na pedały, sprawnie zdobywamy kolejne punkty i zbliżamy się pierwszego zadania specjalnego, eksploracja hałdy. Kuweta jak się patrzy :) moje koty były by zadowolone, my byliśmy trochę mniej, co prawda tylko trzy punkty do zaliczenia ale bez żadnych wskazówek, no może z jedną - punkty są gdzieś wokół hałdy.
Z pomocą innych uczestników w miarę szybko znajdujemy te punkciki i jedziemy dalej. Kolejny punkt z dużymi problemami, nie ogarnąłem mapy, na szczęście Artur skorygował błąd i trafiamy do celu. Jeszcze tylko małe kłopoty przy PK7 i wracamy do parku,
gdzie, prawie, wiedziałem gdzie jest PK, pomyliłem się tylko o jedną przecinkę ;) 
No i została wisienka na torcie, odcinka rowerowego, przeprawa pontonowa :) dwa pontony, dwie liny i jazda, pakujemy się do jednego z nich i zasuwamy do wyspy ... lina się napręża, wyślizguje mi się z rąk, ziomal nie trzymał ... no to popłynęli ! :P zaczynamy brechtać i wołamy żeby rzucili wiosło ;) nie pozostało nic innego jak wsadzić ręce w wodę i zagarniać ... początkowo majtanie niewiele wnosiło i myślałem że trochę to potrwa ale w końcu, wspólnymi siłami, docieramy do liny i zaliczamy to zadanie.
Kończymy część rowerową, Artur stwierdza że ma dosyć i namawia mnie żebym sam zaliczył BnO, początkowo nie miałem ochoty, stwierdziłem że nie będę ryzykował kontuzji przed Murowaną ale w końcu się zdecydowałem, lampa na łeb, mapa w dłoń i biegusiem, nawet nieźle żarło ale na PK B mnie zamotało ... murek mnie wykiwał ;) w końcu go namierzyłem ale parę minut to zajęło, za to ostatni PK z zamkniętymi oczami ;) ... "tor saneczkowy" mój plac zabaw z czasów młodości, tak byłem pewny tego punktu, że w drodze do niego zrobiłem  hrmax'a ;P
no i meta ! komplet zaliczyłem ale i tak dyskwa, zawsze gramy fer więc zgłaszam że tylko ja zaliczyłem bno, najważniejsze że kolejna lekcja odrobiona, zabawa super i najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło, następna impra w Krakowie pod koniec maja, na pewno będziemy !

mapki

Rowerowa

BnO


fotki



zobaczył ducha na PK7 ;)


Skipper 300 - sprzęt na full wypasie i w gustownym kolorze :)



szukamy "butów" i "Pani z kwiotkiem" ;)





  • DST 41.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 17.83km/h
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 153 ( 85%)
  • Kalorie 2506kcal
  • Podjazdy 818m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

ŚLR Daleszyce - mega (fan)

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 2

w tym sezonie OSOZ luzuje bokserki ;) ... golonkowe giga padło, więc robimy co chcemy ...   
w tym sezonie stawiamy na intensywność kosztem wytrzymałości ... od dupy strony ... ale jazda przyjemniejsza ;) przyda się chwila wytchnienia przed M4 ;)
W Kielcach, przepalanko przed Murowaną, eleganckie, traska ciekawa, non stop góra dół, dużo walki na trasie bo startowaliśmy z Killerem z końca stawki (moja wina, przyznaję się bez bicia) wpakowaliśmy się 5 minut przed startem do "sektora" ... z 300 osób przed nosem już było,
jest wyzwanie, jest impreza ... początek bardzo niebezpieczny, na szczęście bez gleby ... non stop gonitwa ... wąsko na podjazdach ...  ... dużo energii w korby, przy wyprzedzaniu ... organizm nie nadąża ;P ... dwa żele wciągnięte ... pół bidonu ... jedna gleba ;) biodro zbite :/


jakieś HDR atakowało ... http://www.machineryhdr.com






jestem zadowolony z aktualnej dyspozycji ... oby tak dalej :)

ostatecznie wylądowałem na 33 placu open i 13 m M3
time 02:17:57



  • Czas 03:47
  • HRmax 158 ( 87%)
  • HRavg 109 ( 60%)
  • Kalorie 2224kcal
  • Podjazdy 826m
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

mikrorajd nonstopadventure - Kraków - "co to qwa jest ?? grabie ?!" - odrabiam lekcje - piktogramy :P

Środa, 26 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 4



  • DST 114.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 19.08km/h
  • HRmax 169 ( 93%)
  • HRavg 136 ( 75%)
  • Kalorie 5386kcal
  • Podjazdy 870m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenne Jurajskie KoRNO - do połowy gites, potem mapa nas pokonała ;P dobry trening ! ledwo zmieszczeni w limicie

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 22.03.2014 | Komentarze 0



  • DST 35.60km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.54km/h
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 132 ( 73%)
  • Kalorie 1941kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

mikrorajd nonstopadventure - czyli ganianie po siemcach

Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 3



Taki środowy szybki szpil, zabawa przednia ale na samym początku, podczas biegu, wykręcam stopę i już nie jest tak fajnie ;)
dałem radę ukończyć ale po etapie rowerowym już tylko grałem w chodzonego :/ straciliśmy przez to kilka pozycji.
Teraz czeka mnie dwa tygodnie luźnych treningów, opuchlizna prawie zeszła (naproxen daje radę) ale mam piękny, kolorowy wykwit na nodze ;) 
Zawody polecam, super organizacja, ciekawe lokacje, w kwietniu ma być ta imprezka w Parku Śląskim, mam nadzieję że uda się odkuć ;)
Informacje na stronie nonstopadventure.pl

  • DST 61.10km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 18.80km/h
  • HRmax 164 ( 91%)
  • HRavg 123 ( 68%)
  • Sprzęt "S"kładak MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze

zimowy rajd 4 żywiołów

Sobota, 18 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 5

kolejny debiut :) tym razem padło na rajd przygodowy, zajebista impreza, upodlenie solidne, sponiewieraliśmy się maksymalnie.
Jak na nowicjuszy przystało, nawigacyjnie katastrofalnie, ale wyszarpaliśmy komplet PK choć zajęło nam to wieki ;)
Kolano o dziwo wytrzymało a pokonaliśmy całe mnóstwo kilometrów z buta (czasem i na dupie) w niełatwym terenie.
schemat wyglądał następująco
 
pierwszy odcinek rowerowy 4km - to zajęło nam 8 minut i jako pierwsi meldujemy się na pierwszym punkcie ;P

pierwsze BNO (bieg na orentację) teoretycznie 7km (edit. podobno było 10km) ... a dla nas to 2h32m biegania i błądzenia po lesie ;)

drugi odcinek rowerowy (wyjeżdżamy jako przed ostatni z tego punktu) jazda ok ale nawigacyjnie nadal lipa i kolejne straty czasowe 1h26m z jazdy ale pewnie jakieś 2.5-3h realnie

drugie BNO tym razem według regulaminu musimy zabrać ze sobą narty biegowe :) musiało fajnie wyglądać jak banda idiotów gania po lesie z nartami na plecach ... 2h21m

trzeci odcinek rowerowy (tu już w kompletnych ciemnościach) z licznika 1h40m

powrót na start, przepak, i ostatni odcinek biegowy (w większości chodzony :P) w tym zadanie specjalne do zaliczenie, tu już nie wiem ile żeśmy napierali ale na mecie meldujemy się o 2 w nocy.

wyszło w sumie jakieś 16h napierania - ale zaliczyliśmy komplet punków i podobno nie byliśmy ostatni :) wyników na razie nie ma.

cieszy mnie że fizycznie było znakomicie, zakwasy nie są większe niż po solidnym maratonie, baza jest ;) i ma się dobrze.

Arturo już wymyślił dla nas kolejną imprezę ... ICEBUG WINTER ROGAINING 2014 - 6h limit i 20 punktów do zaliczenia 
jak stwierdził "trzeba poćwiczyć topografię i nawigację"

no nie wiem czy się na to pisać ;) 
 



tyle ze mnie zostało ... mapa rulez :)


  • DST 89.60km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:34
  • VAVG 19.62km/h
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 78%)
  • Kalorie 4297kcal
  • Podjazdy 2020m
  • Sprzęt taczkens
  • Aktywność Jazda na rowerze

KoRNO - kosmiczny rajd na orientację :)

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 6

Pora spróbować czegoś nowego :) wybór padł na imprezę organizowaną przez Monikę i Tomka.



80km po Beskidach zachęcało, do tego idealne warunki pogodowe, zdecydowaliśmy się z Arturem wystartować. Zastanawialiśmy się jeszcze nad pętlą enduro ale Artur miał tylko do dyspozycji rower treningowy, do tego jazda po liściach w Beskidach może skończyć się nieprzyjemnie. Dlatego wybór padł na nasz ulubiony dystans giga.

Nasze cele troszkę się różniły, ja miałem ochotę na przyjemną wycieczkę, Artur chciał wygrać, musiałem się dostosować bo nawigatorem jestem raczej marnym i pewnie sam bym się gdzieś zgubił ;)

Wziąłem na siebie dyktowanie rozsądnego tempa, Artur pilnował kierunku, wszystko grało jak w zegarku, szybko trafialiśmy do poszczególnych punktów i po 3h została nam tylko do ogarnięcia Hrobacza i okolice.

Tutaj popełniliśmy ogromny błąd, były trzy punkty, ruiny zamku Wołek, kamieniołom i schronisko na Hrobaczej. Przewidywaliśmy że po zdobyciu schroniska, będziemy mieli wielki problem ze zlokalizowaniem punktu na kamieniołomie. Uznaliśmy że bezpieczniej będzie zacząć od dupy strony ;)
Łatwo zaliczyliśmy Wołek, żeby nie objeżdżać górek asfaltami do punktu na kamieniołomach, zdecydowaliśmy się na wypych do niebieskiego szlaku, nie była to łatwa droga bo ścianka była naprawdę stroma.

Po dotarciu do niebieskiego szlaku pojechaliśmy nim w kierunku miejscowości Kozy, stamtąd mieliśmy asfaltami dojechać na kamieniołom i łatwo zdobyć ten punkt, rzeczywistość okazała się brutalna ;)

Droga nie była wcale łatwa, a na taką wyglądała na mapie, trochę pobłądziliśmy zanim trafiliśmy w dobrą "odnogę" ... dalej było już tylko gorzej ;)
szlajanie się po torze motocrossowym w poszukiwaniu "drzewa NAD urwiskiem"
sporo czasu i sił straciliśmy na dotarciu do owego urwiska, kilka osób tam było bezskutecznie poszukując punktu PK4. Dojechaliśmy do ścianki wysokiej na kilkadziesiąt metrów, szkoda tylko że POD urwiskiem ;P ... drzewko było nad naszymi głowami :/ dostać się do niego nie było łatwe, rower nie pomagał, przedarcie się przez krzaczory i powalone pnie drzew wysysały z nas resztki energii.

Jakoś udało się w końcu dotrzeć, został ostatni punkt - Hrobacza i dwie opcje, wrócić asfaltem do żółtego szlaku lub targać bika na plecach. Byliśmy już na sporej wysokości, więc nie było sensu zjeżdżać w dół, szarpaliśmy dalej rowery na plecach ... dawno nie łaziłem po tak stromych ścieżkach, trzeba było maksymalnie się skupić żeby nie zjechać w dół na tyłku.

Po wdrapaniu się na czerwony szlak, zdobycie Hrobaczej było formalnością.

Mieliśmy komplet punktów więc zadowoleni rozpoczęliśmy zjazd z Hrobaczej ale żeby nie było tak pięknie, Artur szlifuje asfalt na jednym z zakrętów :( na szczęście nic poważnego się stało. Dalej, już bez przygód, ledwo żywi ;) wracamy do bazy rajdu i meldujemy się na drugim miejscu.

Wygłodniali, rzuciliśmy się na ciastka i mineralkę, do tego micha makaronu i można było pomyśleć o jakimś piwku :)
Artur powoził furacza więc degustowałem bronki z Kubą który dzielnie walczył na trasie enduro.

Muszę przyznać że bawiłem się fantastycznie, zdobywanie punków bardzo wciąga :) do tego wymagający teren, solidna dawka zmęczenia i ogromna dawka endorfin. Jeżeli kolejne edycje będą równie wymagające to z chęcią się na nich pojawię i każdemu mogę z czystym sumieniem polecić Kosmiczne Rajdy Na Orientację


----------------------------------------------------------------------------

fotorelacja

fotki w kolejności zdobywania poszczególnych PK

1.




2.


3.






4.


5.




6.




7.




8.






9.






10.












11.





pikaczu

stat4u